Piast Wrocław-Żerniki - strona nieoficjalna

Strona klubowa
Herb
  • Treningi: poniedziałek, środa, czwartek, godz. 18.00
  •        

Ostatnie spotkanie

Śląsk II WrocławPiast Wrocław Żerniki
Śląsk II Wrocław 2:1 Piast Wrocław Żerniki
2017-11-18, 14:00:00
     

Najnowsza galeria

Nowa galeria
Ładowanie...

Najbliższe spotkanie

W najbliższym czasie zespół nie rozgrywa żadnego spotkania.

Kalendarium

20

04-2024

sobota

21

04-2024

niedziela

22

04-2024

pon.

23

04-2024

wtorek

24

04-2024

środa

25

04-2024

czwartek

26

04-2024

piątek

Logowanie

Kontakt

E-mail : olkspiast@gmail.com

 

 

Aktualności

W przyrodzie nie ginie nic...

  • autor: Cons, 2017-05-14 16:07

Gdy przed tygodniem Piast stracił w Siechnicach decydującą bramkę w 93 minucie, wydawało się, że szczęście sprzyjające Wrocławianom w rundzie jesiennej bezpowrotnie się od nich odwróciło. A jednak już tydzień po przegranym w niecodziennych okolicznościach spotkaniu z Energetykiem, Piast pokonał na wyjeździe inny wrocławski zespół - Wratislavię, zdobywając decydującą bramkę właśnie w... 93 minucie. Można więc powiedzieć, że w przyrodzie nic nie ginie. To co Wrocławianom zabrane zostało przed tygodniem w Siechnicach, oddał dziś los na Gitarowej we Wrocławiu...

W derbowej konfrontacji ze swoją byłą drużyną trener Grabowski nie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych braci Biczów i dochodzącego do zdrowia Piotra Tylki. Do składu po chorobie wrócił za to Radosław Iwan, chociaż w poczynaniach filara defensywy Piasta widać było ślad odstawionych, dopiero co, antybiotyków.

W stosunku do ostatniego meczu opiekun żółto-czarnych zdecydował się jednak znacząco przemeblować podstawową jedenastkę. Na ławce usiedli Ludwiczak, Magusiak oraz Użałowicz. W ich miejsce od pierwszych minut na murawie zameldowali się Makar i Fetkovych w obronie oraz Mateusz Piłat w pomocy.

Ukrainiec zastąpił w formacji defensywnej Adama Samca, którego trener ustawił tym razem na pozycji numer sześć.

Piłkarze z Żernik przystąpili do sobotniej konfrontacji mając w pamięci jesienny pojedynek obu zespołów, kiedy to Wratislavia, zupełnie niespodziewanie, pokonała na Osinieckiej faworyzowanego rywala. Po dziś dzień tamta porażka jest jedyną, jaką w ciągu ostatnich dwóch lat, ekipa Grabowskiego doznała przed własną publicznością. Dlatego też motywować specjalnie piłkarzy Piasta nie trzeba było.

Od pierwszych minut meczu Piast zepchnął swojego rywala na jego własną połowę i utworzył hokejowy zamek, próbując ukłuć przeciwnika to z jednej, to z drugiej strony. Niecodzienne rozmiary boiska powodowały jednak, że gospodarze stawiając mur przed własnym polem karnym byli w stanie dosyć skutecznie osłonić się przed atakami przyjezdnych.

W 15 minucie Wratislavia wyprowadziła jedną z nielicznych kontr, która ku zaskoczeniu kibiców zakończyła się dla nich bramką. Przy biernej postawie obrońców i bramkarza Piasta, napastnik gospodarzy pięknym strzałem głową wykończył dokładne dośrodkowanie swojego kolegi z zespołu.

Podrażniony wicelider jeszcze mocniej przycisnął jednak gospodarze dzielnie bronili dostępu do własnej bramki. Zawodnikom Piasta brakowało wykończenia akcji. Jakkolwiek z łatwością zdobywali oni teren do pola karnego rywala, tak później brakowało najczęściej decydującego podania. W ciągu całej pierwszej połowy podopieczni Pawła Grabowskiego, mimo posiadania miażdżącej przewagi  w polu, nie byli w stanie stworzyć żadnej, stuprocentowej sytuacji. Gospodarze natomiast, co jakiś czas wypuszczali w bój kilka rakiet, po szarżach których Guździoł kilkukrotnie musiał udowadniać swoją klasę, ratując swój zespół przed utratą drugiej bramki.

Do przerwy kibice zgromadzeni przy obiekcie na ul. Gitarowej nie zobaczyli jednak już żadnego gola. W szatni trener oraz piłkarze Piasta wzajemnie się motywowali. Przegrać dwukrotnie z Wratislavią oznaczało pewien dyshonor dla wicelidera, który na sześć kolejek przed końcem sezonu właściwie zapewnił już sobie awans do IV ligi.

Na drugą połowę piłkarze Piasta wybiegli z postanowieniem szybkiego przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Na boisku doszło do kilku zmian. Piłata zastąpił Magusiak, Makara Użałowicz, a pozostali rezerwowi piłkarze z Żernik również rozpoczęli intensywną rozgrzewkę. 

Od samego początku drugiej części meczu Piast natarł z impetem. Bardzo aktywnie na lewej stronie prezentował się weteran wrocławskiej drużyny Robert Małecki. Kto by pomyślał, że 39 letni stoper tak udanie wcieli się w rolę skrzydłowego. Małecki, wespół z Magusiakiem i Kosztowniakiem, raz po raz przebijali się lewą flanką pod bramkę, coraz bardziej zmęczonego rywala. Kilka mocnych dośrodkowań zapachniało golem. Kilkakrotnie też zabrakło centymetrów, aby skierować piłkę do bramki Wratislavii.

Po kilkunastu minutach natarcia lewą stroną, uaktywniła się również strona prawa. Tam obudził się Michał Szewczyk, który wspomagany przez świeżego Użałowicza, raz po raz nękał obrońców gospodarzy. Wreszcie nadeszła 66 minuta meczu. Do piłki w okolicach czternastego metra doszedł Tomasz Kosztowniak. Napastnik Piasta, nie zastanawiając się długo, huknął na bramkę Wratislavii. Piłka otarła się jeszcze o nogę jednego z zawodników i wpadła do bramki obok zaskoczonego golkipera gospodarzy..

Wyrównujący gol jeszcze bardziej zmobilizował przyjezdnych. W chwilę po zdobyciu gola Kosztowniak powinien strzelić bramkę drugą. Po pięknej akcji Mateusza Magusiaka popularny Solo otrzymał piłkę tuż przed pustą bramką Wratislawii. Niestety w momencie strzału jeden z obrońców zdążył z interwencją, a podbita przez niego piłka przeleciała nad poprzeczką bronionej bramki.

W 72 minucie Piast zmarnował najlepszą okazję do objęcia prowadzenia. Po kolejnej składnej akcji całego zespołu Myka dokładnie dośrodkował na dalszy słupek bramki gospodarzy. Tam do futbolówki dopadł bardzo aktywny tego dnia Mateusz Magusiak, jednak z najbliższej odległości trafił głową w słupek. W kolejnej akcji piękne dośrodkowanie Szewczyka również głową na bramkę zamienić próbował Kosztowniak. Bramkarz Wratislavii popisał się jednak genialnym instynktem parując piłkę na bok w beznadziejnej wręcz sytuacji.

Obrona Wratislavii zaczynała wyglądać coraz bardziej rozpaczliwie. Gospodarze nie opuszczali właściwie swojej połowy, jednak w 81 minucie otrzymali prezent od pomocników gości. W niegroźnej sytuacji nastąpiła strata piłki na połowie boiska, po której Wratislavia wyprowadziła resztkami sił kontrę. Po kilku próbach pokonania Guździoła futbolówka po poprzeczce bramki Piasta opuściła plac gry. Trzeba przyznać, że sporo szczęścia mieli w tej sytuacji podopieczni Pawła Grabowskiego.

Ostatnie minuty to bezustanne ostrzeliwanie bramki Wratislavii. W 88 minucie w polu karnym gospodarzy faulowany zostaje Szewczyk. Gwizdek sędziego jednak milczy. Ta sytuacja wprowadziła niepotrzebne nerwy zarówno na boisku, jak i na ławce rezerwowej Żernik. Arbiter główny spotkania musiał sięgać po żółte kartoniki, zarówno dla graczy z boiska, jak również dla tych, których emocje ponosiły również poza placem gry.

Przerwy w meczu spowodowały, że sędzia doliczył trzy minuty do regulaminowego czasu. W ostatniej akcji meczu, prawą stroną przedarł się Marek Ludwiczak. Zagrał wzdłuż linii bocznej do Użałowicza, który z pierwszej piłki dośrodkował piłkę wprost na głowę Mateusza Magusiaka. Niepilnowany pomocnik Piasta skorzystał z tego dośrodkowania skwapliwie, umieszczając piłkę w prawym górnym rogu bramki gospodarzy.

W sztabie Piasta zapanowała euforia, a sędzia główny spotkania nie pozwolił już gospodarzom rozpocząć od środka gry, gwiżdżąc po raz ostatni.

Zwycięstwo Piasta było jak najbardziej zasłużone, jednak okoliczności, w jakich ono przypadło piłkarzom z Osinieckiej, udowadnia niesamowitą siłę charakteru u piłkarzy Grabowskiego. Zespół, który nie musi już nic nikomu udowadniać, zagrał do samego końca o honor i satysfakcję, ale i o całkowitą dominację we Wrocławiu na boiskach klasy okręgowej. Na pochwałę zasłużył cały zespół. Klasą samą dla siebie był Adam Samiec, który wywiązał się doskonale z roli defensywnego pomocnika. Bardzo dobre zmiany dali Magusiak i Użałowicz, którzy, z podrażnioną ambicją udowodnili, że słabszy środowy mecz był tylko wypadkiem przy pracy. Nieźle również spisywał się u boku doświadczonego Iwana Taras Fetkovyvh. Sympatyczny Ukrainiec daje swojemu trenerowi kolejne argumenty do stawiania na niego w następnych meczach. Opcja z Fetkovychem daje trenerowi Piasta dodatkowe możliwości w liniach ofensywnych.

Pamiętać natomiast należy, że do gry wraca Piotr Tylka, u którego nie ma już śladu po kontuzji pachwiny. Niebawem do treningów powinien także powrócić Bartek Bicz, który od początku rundy stanowił dla trenera Piasta opcję pierwszego wyboru przy ustalaniu składu meczowego.

Piast dysponuje więc długą i wyrównaną kadrą. Podczas, gdy w ostatnich spotkaniach na ławkach rezerwowych rywali żółto-czarnych ze świecą było szukać zmienników, w ekipie z Osinieckiej wciąż panuje zdrowa ale bezwzględna rywalizacja o miejsce w podstawowej jedenastce. Dziś nikt nie jest w stanie wytypować skład, na jaki postawi za tydzień szkoleniowiec Wrocławian. Najważniejsze jest jednak to, że każdy z zawodników, którzy wskoczą do pierwszej jedenastki, stanowi wzmocnienie jej szeregów. To duży komfort za trenera, działaczy, a przede wszystkim kibiców wrocławskiej drużyny.

Za tydzień na Osiniecką zawita ostatnia drużyna w tabeli (nie licząc wycofanych Czarnych Kondratowice) LKS Brożec. Wydawać by się mogło, że goście przyjeżdżają do Wrocławia po najniższy wymiar kary, a jednak należy przytoczyć kilka faktów, które przemawiają za tym, że nie należy Piastowi dopisywać punktów przedwcześnie.

Otóż, w ostatniej kolejce, Brożec pokonał sensacyjnie na własnym boisku Zachód Sobótka 3:2. Zespół spod Strzelina jest już właściwie zdegradowany, piłkarze z Brożca nie mają więc nic do stracenia i grają bez jakichkolwiek kompleksów przed faworyzowanymi rywalami. Przed kilkoma tygodniami LKS zaledwie dwoma bramkami uległ najlepszej drużynie ligi Polonii Trzebnica.

Pamiętać też należy o pierwszym meczu wrocławskiego zespołu z LKS Brożec. Podczas jesiennej potyczki Piast odniósł, co prawda, zwycięstwo, nie przyszło ono jednak wiceliderowi łatwo. Gdyby nie wyśmienita interwencja Bartka Guździoła z końcówki meczu, LKS zremisowałby z faworyzowanym rywalem.

Dlatego też wszystkich kibiców zapraszamy w najbliższą sobotę, na godz. 15.00 na stadion przy ul. Osinieckiej, aby wspierali swoją ekipę w drodze do kolejnego zwycięstwa. Aby zapewnić sobie ostatecznie drugie miejsce w lidze (premiowane awansem do IV ligi) żółto-czarnym wystarczy zdobyć zaledwie jeden punkt w ostatnich pięciu kolejkach. Trudno sobie wyobrazić, aby coś mogło im w tym przeszkodzić. Kosztowniak, Samiec i spółka będą chcieli przypieczętować  awans już w najbliższą sobotę. Czy LKS Brożec stać na pokrzyżowanie im planów? Przekonaj się o tym sam. Zapraszamy!!!

   


  • Komentarzy [0]
  • czytano: [652]
 

Dodaj swój komentarz

Autor: Treść:pozostało znaków:

Wyniki

Ostatnia kolejka 15
Śląsk II Wrocław 2:1 Piast Wrocław Żerniki
Unia Bardo 5:2 Karolina Jaworzyna Śląska
Wiwa Goszcz 2:3 Polonia - Stal Świdnica
Bielawianka Bielawa 1:0 Sokół Marcinkowice
MKP Wołów 1:2 Sokół Wielka Lipa
Pogoń Oleśnica 0:2 Orzeł Ząbkowice
Górnik Wałbrzych 0:0 Polonia Trzebnica
Foto - Higiena Gać 6:2 Nysa Kłodzko

Reklama

Najbliższa kolejka

Najbliższa kolejka 16

Statystyki

Brak użytkowników
zalogowanych i 2 gości

dzisiaj: 1391, wczoraj: 211
ogółem: 1 637 486

statystyki szczegółowe