Nie było niespodzianki w przedostatnim spotkaniu sezonu 2015/2016. Kometa Krzelów nie sprostała przed własną publicznością Piastowi i poległa dosyć wysoko, choć do przerwy piłkarze z Krzelowa pokazali charakter i nie muszą się wstydzić swojego występu.
Przed sobotnim spotkaniem trener Grabowski przestrzegał swoich podopiecznych przed faktem, iż Kometa to zespół nieobliczalny, który bardzo dobrze wykonuje stałe fragmenty gry. Rzeczywiście gospodarze nie wystraszyli się faworyzowanego rywala z Wrocławia i od pierwszego gwizdka sędziego ochoczo ruszyli do natarcia. Piast starał się kontrolować grę, choć początek spotkania wyglądał w wykonaniu lidera strasznie nerwowo. Kilka niepotrzebnych strat i fauli w okolicach własnego pola karnego spowodowały, że Kometa kilkukrotnie dośrodkowała piłki w pole karne Wrocławian. Po jednym z takich dośrodkowań Ludwiczak wybił piłkę z pustej bramki.
Po kilkunastu minutach lider otrząsnął się z letargu i zaczął stwarzać sytuacje podbramkowe, jednak bramkarz Komety pozostawał czujny. Skapitulował dopiero w 27 minucie kiedy to Miłek wykorzystał dokładne dośrodkowanie Szewczyka. Bramka Piasta powinna uspokoić grę i podciąć skrzydła gospodarzom. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Piłkarze z Krzelowa bardzo ambitnie ruszyli do odrabiania strat, a jako, że wrocławscy obrońcy pozwalali im tego dnia na wiele, kilkukrotnie zakotłowało się pod bramką Guździoła.
W szeregach Piasta coraz częściej zaczęło dochodzić do nieporozumień i spięć pomiędzy zawodnikami. Gdzieś zagubił się dobry duch zespołu, a wykorzystali to skrzętnie gospodarze w niemal ostatniej minucie pierwszej połowy.
Po kolejnym stałym fragmencie gry, najlepszy w szeregach Komety Szewczyk strzałem głową dał swojej drużynie wyrównanie. Chwilę później sędzia zaprosił obie drużyny na przerwę.
W szatni Piasta wrzało. Trener mocno wyartykułował swoim piłkarzom, co sądzi o takiej postawie. Piłkarze w milczeniu przyjęli jego uwagi i od początku drugiej połowy obraz gry diametralnie się zmienił.
Od samego początku drugiej odsłony Piast posiadł ogromną przewagę w środku pola. W 56 minucie piękne prostopadłe podanie z głębi pola otrzymał Kosztowniak i w sytuacji sam na sam nie zawiódł. Chwilę później swoją bramkę zdobył lider strzelców Piasta Kuba Myka, który ponownie głową wykończył precyzyjne dośrodkowanie z rzutu rożnego. W 65 minucie było już po meczu. Taras Fetkovych przepięknym strzałem z rzutu wolnego ustalił wynik spotkania.
Do końca spotkania Piast kontrolował grę. W zespole Komety wyłączono światło i Piast grał przez ostatnie dwadzieścia minut w przysłowiowego dziadka. Co jakiś czas żółto - czarni dochodzili sdo stuprocentowej sytuacji, jednak za każdym razem zawodziła skuteczność. Trzeba jednak przyznać, że i Kometa miała w drugiej połowie swoje dwie szanse, jednak Bartek Guździoł w swoim stylu pozbawiał rywala złudzeń.
Lider po raz dwudziesty już trzeci w sezonie zainkasował pewne trzy punkty. Za tydzień do Wrocławia na ostatni mecz sezonu powinna przyjechać ekipa UKS Domanic. Wszystkich kibiców serdecznie zapraszamy, aby wykorzystali ostatnią szansę zobaczyć swoich piłkarzy na boiskach A klasowych. Piast będzie chciał zakończyć sezon z hukiem, a po spotkaniu na Żernikach odbędzie się zakończenie udanego sezonu.