W ostatnim meczu rundy jesiennej Piast Wrocław Żerniki w swoim stylu rozniósł w pył jeden z najsłabszych zespołów ligi UKS Domanice.
Podopiecznym trenera Grabowskiego nie przeszkodził w kolejnej demolce brak kilku podstawowych zawodników. Tym razem do Domanic nie pojechał mózg wrocławskiego zespołu Radek Iwan, kontuzje wciąż leczy Kosztowniak, a na ławce rezerwowych zasiadł Magusiak.
W obronie obok nominalnych środkowych Małeckiego i Pisarskiego, oraz bocznego Nowickiego, kibice zobaczyli debiutującego w podstawowym składzie Piasta Marka Ludwiczaka. W pomocy, podczas nieobecności Iwana i Magusiaka do wyjściowego składu powrócili Tylka i Fetkowych. Formację środkową uzupełniali, znajdujący się ostatnio w wysokiej formie, Kossakowski oraz Szewczyk. W ataku zaś trener Grabowski postawił na Mykę i Węgla.
Jak łatwo można było przewidzieć, inicjatywa od początku do końca spotkania należała do gości. Piast operował długo piłką, choć nie da się ukryć, że akcje ofensywne lidera nie miały już takiego spokoju, jak we wcześniejszym etapie rundy. Brak Iwana, Kosztowniak i Magusiaka wyraźnie odbija się na jakości gry Piasta, mimo iż lider i tak dominował w Domanicach niepodzielnie i przewyższał swojego rywala w każdym elemencie gry.
Na bramkę otwierającą kibice musieli jednak czekać aż do 30 minuty, kiedy to najlepszy strzelec żółto - czarnych Kuba Myka rozpoczął ostre strzelanie. Wspaniałą asystą popisał się w tej sytuacji Tylka, który w indywidualnej akcji podciągnął piłkę do samej końcowej linii boiska i płasko dośrodkował wprost do nadbiegającego napastnika Piasta. Myka zdobył już 11 bramkę w sezonie i doskonale wykorzystał nieobecność w pięciu meczach Kosztowniaka zakładając na całą zimę koronę króla strzelców swojego zespołu. Biorąc pod uwagę, że Myka ma na swoim koncie również sporą liczbę asyst, bez wahania można postawić tezę, że młody pomocnik Piasta jest jedną z najjaśniejszych postaci w szeregach Wrocławskiego zespołu w obecnym sezonie.
Pomimo kilku kolejnych okazji gości, do przerwy wynik nie uległ zmianie. Gospodarze, mimo iż nie mieli kim straszyć z przodu, postawili solidne zasieki przed własnym polem karnym i trzeba przyznać, że dopóki mieli siłę, przeszkadzanie faworytowi wychodziło im całkiem nieźle.
W drugiej jednak odsłonie, sił gospodarzom szybko zabrakło, co zakończyło się kanonadą i czterema szybko strzelonymi przez Piasta bramkami.
Łupem strzeleckim podzielili się: Tylka (dwukrotnie), Kossakowski oraz Magusiak. Gospodarze mieli swoją szansę, aby strzelić honorowego gola, jednak po jednej z nielicznych kontr, zawodnik UKS nie trafił w bramkę strzeżoną przez Barka Guździoła. Spotkanie zakończyło się więc zwycięstwem gości 5 : 0. Choć ostatni jesienny mecz nie był jakimś specjalnym majstersztykiem w wykonaniu Piasta, to na wyróżnienie zasłużyli Myka, Nowicki i Szewczyk. Reszta zespołu zagrała na przyzwoitym, aczkolwiek przeciętnym poziomie.
Zakończona została więc runda jesienna. Piast pochwalić się może rewelacyjnym bilansem 12-1-0. W trzynastu spotkaniach Żerniczanie pozwolili sobie strzelić tylko sześć bramek i aż dziewięć razy zachowywali czyste konto. Z drugiej strony boiska Piast zdobył zdecydowanie najwięcej bramek w lidze. Zawodnicy Grabowskiego w każdym meczu strzelali średnio ponad cztery bramki na mecz.
Statystyki zespołu z Osinieckiej są bezlitosne dla drużyn marzących o dogonieniu na wiosnę Piasta. Przewaga nad peletonem wynosi już dziesięć punktów, a z każdą drużyną z miejsc 2-4 Piast zmierzy się w roku 2016 we Wrocławiu przy ul. Osinieckiej. Biorąc pod uwagę, że na własnym terenie Żerniczanie w sześciu rozegranych spotkaniach strzelili aż 30 bramek tracąc jedynie dwa gole trudno sobie wyobrazić, aby Piast nie awansował do ligi okręgowej. Przez Osiniecką musiałoby przejść tornado, żeby Wrocławianie nie powrócili w czerwcu do Klasy O.
A jednak pamiętać należy, że klimat nam się nieustannie ociepla i tornada zdarzają się coraz częściej, a występują w najmniej oczekiwanych częściach świata. Dlatego należy spokojnie przepracować zimę, co najmniej utrzymać kadrę i z pełną świadomością o własnej wartości oczekiwać na piękny marcowy dzień, w którym to wicelider, Zachód Sobótka, zawita na Osiniecką. Miejmy nadzieję, że tego właśnie dnia, sprawa awansu zostanie definitywnie zamknięta.