Nawet bez swojego najlepszego strzelca, Tomasza Kosztowniaka, Piast nie ma problemu ze zdobywaniem dużej ilości bramek. Tym razem Wrocławianie nie mieli litości dla piłkarzy Komety Krzelów rozbijajac rywala w pył i aplikując im aż siedem bramek.
Czytając cotygodniowe relacje z meczów Piasta, można odnieść wrażenie, że przeżywa się deja vu. Relacje stają się do siebie podobne, żeby nie powiedzieć, wręcz nudne. Piast gromi kolejnego rywala i pewnie zmierza po tytuł mistrzowski.
Tym razem do Wrocławia przyjechała Kometa Krzelów, która do tej pory zgromadziła na swoim koncie zaledwie jedenaście punktów. Faworyt mógł więc być tylko jeden. I faworyt nie zawiódł.
Strzelanie rozpoczął Kamil Węgiel, który wykorzystał dokładne podanie od Magusiaka i w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości zachował zimną krew otwierając wynik spotkania.
Chwilę później w roli głównej znów wystąpił Węgiel, który tym razem asystował przy bramce Myki. Młody napastnik Piasta mocnym strzałem tuż przy słupku, z łatwością pokonał bramkarza z Krzelowa. W 31 minucie golkiper gości popełnił fatalny błąd, po którym Kossakowskiemu pozostało tylko wtoczyć piłkę do pustej bramki przyjezdnych. Wynik do przerwy ustalił Iwan po przepięknej akcji z Myką. Doświadczony pomocnik Piasta cudownym strzałem z pierwszej piłki strącił pająka z okienka bramki Komety.
W przerwie trener Piasta nakazł swoim piłkarzom dobić rywala, choć z góry wiadomo było, że w drugiej części meczu Grabowski da odpocząć swoim podstawowym zawodnikom. I rzeczywiście boisko opuścili Pisarski, Iwan, Magusiak, czy Wysoczański, a w ich miejsce zameldowali się: Ludwiczak, Fetkowych, Górniak oraz Tylka. Gra niestety straciła trochę na atrakcyjności. Goście zaczęłi wreszcie odważniej atakować, ale to piłkarze Piasta stwarzali kolejne sytuacje.
Piątą bramkę po pięknym podaniu Węgla strzelił ponownie Myka. Na 6:0 podwyższył Szewczyk, a gwoździa do trumny Komety wbił, na dziesięć minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego, Piotr Tylka. Przy dwóch ostatnich bramkach asystował Michał Kossakowski. Gospodarze mogli strzelić znacznie więcej goli. Szewczyk dwukrotnie obijał słupek bramki Komety. Kilkukrotnie bramkarz z Krzelowa cudem wybijał piłkę z bramki, jednak skueteczność piłkarzy Piasta jak zwykle pozostawiała wiele do życzenia.
Należy w tym miesjcu powiedzieć jeszcze jedno, dobre słowo o młodych piłkarzach z Krzelowa. Otóż wytrzymali oni, o dziwo, kondycyjnie całe spotkanie i byli w drugiej połowie bliscy zdobycie honorowego gola. Kilkukrotnie zabrakło im jednak zimnej krwi w sytuacjach podbramkowych. Zadania nie ułatwiał im również Guździoł, który kilkukrotnie popisał się fenomenalnymi wręcz interwencjami.
Piast odnosi więc jedenaste z rzędu zwycięstwo śrubując tym samym rekord klubowy. W obliczu porażki drugiego w tabeli MKS Kostomłoty, Piast po niedzielnym zwycięstwie ma juz dziesięć punktów przewagi nad goniącym go peletonem i jest to już bardzo bezpieczna przewaga. Na zakończenie rundy jesiennej Wrocławianie jadą do Domanic na mecz z tamtejszym UKS. Gospodarze tego pojedynku okupują trzecią od końca lokatę i rozpaczliwie poszukują punktów. Będzie im jednak niezmiernie trudno zatrzymać rozpędzonego lidera.