W szóstej kolejce Piast Wrocław Żerniki zasłużenie pokonał Zjednoczonych Szczepanów 3:0.
Podobnie jak prze trzema dniami w podstawowej jedenastce trenera Grabowskiego kibice nie zobaczyli od pierwszych minut Kosztowniaka ani Iwana. Założenie było jasne. Jeśli sytuacja nie będzie tego wymagała obaj piłkarze obejrzą całe spotkanie z ławki. Sytuacja kadrowa gorzej wyglądała jednak w formacji obronnej. A w szczególności na bokach. Z powodów osobistych w meczu udziału wziąć nie mogli Nowicki oraz Andruszko. Tuż przed samym spotkaniem z gry zrezygnował Ludwiczak, który, jak się okazało, miał odrębną od trenera wizję dotyczącą szczególnie własnej gry w zespole Piasta.
Tak więc na bokach obrony obok filarów defensywy Małeckiego i Pisarskiego na boisko wybiegli Wysoczański i Górniak. W pomocy w środku przed Fetkovytchem trener Grabowski postawił na Kossakowskiego i Magusiaka a na skrzydłach na Szewczyka i Tylkę. W systemie 4:5:1 najbardziej wysuniętym w pierwszej części meczu zawodnikiem miał być Kuba Myka.
Niedzielne spotkanie rozpoczęło się od bardzo chaotycznej gry z obu stron. Przez pierwszy kwadrans piłka przeszkadzała najczęściej tak jednym jak i drugim. Od piętnastej minuty zaznaczyła się już jednak widoczna przewaga Wrocławian, którzy opanowali środek boiska i przesunęli grę na połowę rywali. Trzeba jednak przyznać, że Zjednoczeni groźnie kontratakowali i przynajmniej dwukrotnie zagrozili bramce Piasta.
Piast kontrolował jednak sytuację na boisku, aż w końcu w 35 minucie Tylka dał swojemu zespołowi prowadzenie. Wynik jednobramkowy utrzymał się do przerwy.
Na drugie czterdzieści pięć minut trener Piasta desygnował do gry Iwana oraz Kosztowniaka i zarysowała się już wyraźna przewaga gospodarzy. Żerniczanie długimi fragmentami utrzymywali się przy piłce, a co najważniejsze, raz po raz, stwarzali groźne sytuacje pod bramką Szczepanowa. Niestety po raz kolejny okazało się, że forma strzelecka napastników Piasta pozostawia wiele do życzenia.
W końcu, na kwadrans przed końcowym gwizdkiem Kosztowniak wyprowadził dwa ciosy nokautujące. Najpierw, po podaniu rozgrywającego bardzo dobre zawody Wysoczańskiego, popularny Solo zachował zimną krew w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości, a tuż potem ośmieszył całą defensywę rywala ustalając wynik spotkania na 3:0.
Mogło być dużo więcej. Piast po raz kolejny pokazał, że bezdyskusyjnie dominuje na boisku, choć przyznać należy uczciwie, że goście, dopóki mieli siłę, dzielnie przeciwstawiali się faworyzowanemu liderowi. Przy odrobinie szczęścia piłkarze ze Szczepanowa mogli doprowadzić do wyrównania, a wtedy mecz mógłby zrobić się nerwowy.
Jak jednak słusznie zauważył po meczu trener Grabowski, wszyscy wymagają od zawodników Piasta, aby zespół gromił kolejnych rywali. Zwycięstwa trzybramkowe już nikogo nie satysfakcjonują. Prawda jest jednak taka, że najważniejsze są punkty. Utrzymując taką formę jak obecnie, Piast nie powinien mieć kłopotów z powrotem do Okręgówki. W myśl jednak przysłowia "bij lidera" każda kolejna ekipa będzie traktowała spotkanie z Piastem jak mecz sezonu, dlatego Wrocławianom w miarę upływu czasu będzie się grało coraz trudniej.
Już za tydzień Piast będzie gościł na Pilczycach. W kolejnych małych derbach Żerniczanom przyjdzie się zmierzyć z czwartą drużyną w tabeli - Parasolem. Ten mecz pokaże na co stać jednych, jak i drugich. Faworytem ponownie będą goście, choć wydaje się, że Parasol przeciwstawi liderowi więcej dział niż dotychczasowi rywale. Wszystkich kibiców zapraszamy serdecznie w najbliższą niedzielę na stadion przy ul. Kosmonautów na godz. 11.00