Po zeszłotygodniowym laniu w Długołęce piłkarze Piasta zrehabilitowali się przed własną publicznością wygrywając w "meczu o sześć punktów" z Burzą Chwalibożyce 3:1.
Początek spotkania nie zapowiadał jednak przekonywującego zwycięstwa Wrocławian. Piast rozpoczął bardzo ospale, a jedynym zawodnikiem, po którym widać było "zew krwi", okazał się po raz kolejny Michał Kossakowski. Pomocnik Piasta, od kiedy powrócił na swoją nominalną pozycję, stał się motorem napędowym swojego zespołu, zostawiając w pokonanym polu dotychczasowego lidera zespołu Kubę Mykę. Młody Żerniczanin decyzją trenera rozpoczął zresztą niedzielne spotkanie na ławce rezerwowych, a na boisku kibice ujrzeli go dopiero w 65 minucie meczu.
Burza Chwalibożyce rozpoczęła natomiast bardzo odważnie uzyskując przewagę w środku pola. Szczególne spustoszenie siał na prawej flance pomocnik gości, z którym kompletnie nie radził sobie Taras Fetkovych. Ambitny Ukrainiec wraca dopiero do formy fizycznej po rocznej kontuzji i trudno dziwić się, że nie nadąża za skrzydłowym pokroju wiatraka z Chwalibożyc. W 23 minucie meczu właśnie prawą stroną boiska przedarł się piłkarz Burzy i zanim Fetkovycha zdążył zaasekurować Pisarski, pomocnik gości huknął w pełnym biegu zdobywając bramkę, która na pewno była ozdobą niedzielnego meczu.
Po stracie bramki do głosu doszli gospodarze, chociaż ich akcje nie były płynne a jedynym zagrożeniem okazały się strzały zza pola karnego. Pierwszą akcję, po której kibice podskoczyli z miejsc, stworzył w 45 minucie Tylka. Wychowanek Lechii Dzierżoniów ośmieszył trzech obrońców Burzy, dwóm z nich zakładając popularną siatkę i dośrodkował w pole karne. Po chwili piłka znów trafiła do niego, a piękny strzał efektowaną przewrotką cudem został sparowany na rzut rożny przez bramkarza przyjezdnych. Golkiper Burzy zrehabilitował się tym samym za fatalną interwencję z 34 minuty, kiedy to pozbawił swój zespół prowadzenia, puszczając pod brzuchem strzał z 40 metrów Michała Kossakowskiego.
Do przerwy wynik remisowy. Na myśl o drugiej połowie kibice obu ekip zacierali więc ręce.
A jednak miedzy 46 a 90 minutą na boisku istniała już tylko jedna drużyna. Za sprawą bramek Małeckiego i Szota Piast obiął prowadzenie, którego nie oddał już do samego końca.
Goście zagrażać bramce gospodarzy potrafili jedynie z rzutów rożnych. Aż dwukrotnie bezpośrednio bita piłka obijała poprzeczkę bramki Piasta. To jednak gospodarze byli bliżej podwyższenia wyniku. Kilkukrotnie Lewek z Szotem zabawiali się kosztem obrońców Burzy. Za każdym jednak razem brakowało wykończenia.
Piast, chociaż w przebiegu całego meczu nie zachwycił, zasłużenie pokonał Burzę Chwalibożyce 3:1. Zwycięstwo podopiecznych Kucharskiego pozwoliło im na przesunięcie się w górę tabeli aż o dwie lokaty. Przed Piastem jednak bardzo ciężki wyjazd do Kondratowic, które wyrastają na czarnego konia rozgrywek. Czy Piast stać na sprawienie niespodzianki i kontynuowanie zwycięskiej passy, przekonamy sie za dwa tygodnie. Trzymajmy kciuki.