W kolejnym ligowym pojedynku Piast zmierzył się z pierwszym beniaminkiem ligi Dolpaszem Skokowa. Zespół z północy naszego województwa wrócił do klasy okręgowej w niecodziennych okolicznościach po rocznej banicji na A Klasowych boiskach. Początek rundy nie okazał się jednak dla Dolpaszu udany. Podobnie jak Piast, drużyna ze Skokowej musi na gwałt szukać punktów w każdym kolejnym meczu, a z punktu widzenia kibiców żółto-zielonych, najlepszy na to czas nastać miał właśnie w środę, 1 września 2014 roku, w meczu z Piastem.
Mecz z Dolpaszem rozpoczął się od kontrowersyjnego rzutu karnego podyktowanego dla gości w 11 minucie meczu. Chwilę później było już 1:0. Kolejny przymusowy eksperyment w bramce Piasta okazał się bezradny przy dobrze wykonanej jedenastce.
Tym więc sposobem, Piast po raz kolejny fatalnie wszedł w mecz. Mimo to, nikt nie spodziewał się, że golkiper gospodarzy jeszcze pięciokrotnie będzie wyjmował piłkę z własnej siatki.
W 15 minucie wyrównać powinien Taras Fetkowytch. Ukrainiec w barwach Piasta nie wykorzystał jednak dla odmiany jedenastki podyktowanej po wątpliwym faulu na bardzo dobrze spisującym się w tym meczu Krzysztofie Szocie. Chwilę później niewykorzystana okazja zemściła się. Najlepszy na boisku pomocnik Dolpaszu płaskim strzałem przy słupku podwyższył prowadzenie swojego zespołu.
Tuż po wznowieniu od środka Piast zdobył kontaktową bramkę. Po nieporozumieniu bramkarza z obrońcami swojego pierwszego gola zdobył Lewek. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Przycisnęli gości i między 25 a 35 minutą osiągnęli sporą przewagę. Dwukrotnie w dobrej sytuacji znalazł się Szewczyk jednak nie udało mu się pokonać bramkarza gości. Kiedy gospodarze wykonywali kolejny już rzut rożny, kibice gospodarzy spodziewali się wreszcie wyrównania. Na dośrodkowanie w pole karne wbiegli niemal wszyscy obrońcy Piasta, pozostawiając z tyłu jedynie wracającego do gry po kilkuletniej przerwie Pawła Pisarskiego. Dośrodkowanie Kossakowskiego przejął bramkarz Dolpaszu i szybkim podaniem uruchomił jedynego w tym momencie napastnika. Pisarski źle ocenił piłkę, która minęła go i padła łupem ów napastnika przyjezdnych. Pognał on bezlitośnie szybko na bramkę gospodarzy i podwyższył prowadzenie Dolpaszu.
Po kilku minutach Piast ponownie wrócił do gry za sprawą Szewczyka, a na przerwę obie ekipy schodziły przy stanie 2:3 dla ekipy ze Skokowej.
W drugiej odsłonie obrońcy żadnej z obu drużyn nie oszczędzili swoich kibiców. Szczególnie gospodarze przyprawiali licznie zgromadzonych fanów o palpitacje ich serc. Po szkolnych błędach Dolpasz zdobył trzy kolejne bramki i w 75 minucie mieliśmy wynik 2:6, a gospodarze grali dodatkowo w dziesiątkę po czerwonej kartce, jaką otrzymał za niesportowe zachowanie Wojciech Szot.
O dziwo taki stan rzeczy nie załamał gospodarzy, którzy w dziesiątkę mocno przycisnęli swojego rywala. Efektem miażdżącej w tym fragmencie przewagi Piasta były dwie bramki Szewczyka i gol zdobyty z rzutu karnego przez kapitana zespołu Roberta Małeckiego. 5:6!!!
Niestety na wyrównanie zabrakło już czasu.
Po końcowym gwizdku kibice Piasta na stojąco bili brawo swojej drużynie. Trudno jednak powiedzieć, czy nie była to jedynie oznaka szacunku za heroiczną walkę do końca. Rywal, jakim był tego dnia Dolpasz, wcale nie był zespołem bardzo wymagającym i Piast chcąc grać w lidze okręgowej kolejne lata, musi takie spotkania wygrywać. Już za trzy dni przed drużyną z Żernik bardzo trudna potyczka z kolejnym beniaminkiem Zjednoczonymi Łowęcice. Ostatnie sparingi i mecze pucharowe wypadały na korzyść Wrocławian jednak biorąc pod uwagę miejsce w tabeli oraz ilość zdobytych w tym sezonie punktów, zdecydowanym faworytem niedzielnego spotkania będą gospodarze, którzy na szczęście swoje mecze rozgrywają na bardzo dobrze znanym Żerniczanom stadionie w Leśnicy.
Może to dobry symptom, a zespół Kucharskiego wreszcie się przełamie i sięgnie po tak potrzebne mu punkty.