- autor: avalon, 2014-05-24 23:46
-
Ten mecz to sezon Piasta w pigułce. Waleczność, niezła i długimi momentami mądra gra i klopsy rodem z futbolowych jaj. Kiedy się patrzy na to ile punktów podarowaliśmy po naszych kuriozalnych,indywidualnych błędach to aż się nóż w kieszeni otwiera. Ale po kolei.
Do Rzeplina jechaliśmy po dwóch porażkach i 7 straconych golach. Jasne było, że uporządkowanie gry defensywnej to była podstawowa sprawa przed tym spotkaniem. Falko straszy nazwiskami, jednak w tej rundzie nie wygrał jeszcze meczu. My z nowym bramkarzem i powracającym po jedno meczowej absencji kapitanem Małeckim bardzo chcieliśmy zapunktować w Rzeplinie. Nasza sytuacja kadrowa wygląda coraz lepiej, co oczywiście cieszy.
Pierwsza połowa to niby przewaga gospodarzy, jednak to Piast miał więcej z gry. Kilka ciekawych okazji z naszej strony zaoowocowało golem na 0-1. W 19 minucie Myka kapitalnie dograł do K.Szota a nasz 18-latek ośmieszył dwóch doświadczonych stoperów Falko i w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie chybił. Myślę, że nasze prowadzenie było jak najbardziej zasłużone.
Druga część gry to oczywista przewaga Rzeplina z której kompletnie nic nie wynikało. Jednak w 67 minucie po rzucie autowym w totalnie niegroźnej sytuacji W.Szot zagrał piłkę ręką. Tego zagrania nie powstydzili by się Wlazły z Winiarskim. Jednak dla nas to był cios w samo serce i kompletnie kuriozalne zachowanie naszego zawodnika. Rzut karny i 1-1. Śmiem twierdzić, że jakby nie nasza pomoc to mający w składzie Podstawka, Kosztowniaka czy Masłowskiego gospodarze nie strzelili by nam gola. Niestety, praktycznie co mecz zabija nas klops. Ktoś powie, że błędy są częścią piłki. Oczywiście. Tylko, że ja sobie nie przypominam, żeby ktoś nam pomagał tak jak my pomagamy innym.
Pocieszające jest to, że zespół walczył do upadłego. Kapitalne zawody rozegrał Małecki. Bardzo dobry był K.Szot a Wysoczański rozegrał chyba swój najlepszy mecz podczas swojej przygody z piłką. Niestety nasz team jest bardzo nierówny i kiedy ktoś gra dobrze to znów ktoś inny gra źle. Walki nie można nikomu odmówić, ale z formą bywa bardzo różnie. Patrząc obiektywnie, sama gra jest niezła, jednak punktów brakuje i dlatego ciągle walczymy o spokój. Pozostaje nam tylko pracować a wtedy będzie dobrze. Za tydzień przyjeżdża Burza Chwalibożyce.